Z początkiem września 2017 roku wybraliśmy się w wyprawę na jeden z najbardziej znanych polskich szczytów – Kozi Wierch (2 291 m npm). Wyjechaliśmy dość późno, i będąc około godziny 7:55, nieopodal parkingu Łysa Polana zostaliśmy zawróceni, bowiem zabrakło miejsc na parkingu Palenica Białczańska.
Wybierając się w lecie na szlak polskich Tatr, przeżywających prawdziwy boom podróżniczy, warto zrobić to z samego rana, by uniknąć takich sytuacji jak nas spotkała.
Brak miejsc i perspektywa przejścia dodatkowych kilometrów nie zrobiła na nas wrażenia. Chcieliśmy bowiem zdobyć słynny wśród polskich podróżników Kozi Wierch, a także doświadczyć wspaniałych widoków i przeżyć!
Nasz szlak: Parking Łysa Polana => Wodogrzmoty Mickiewicza => Dolina Pięciu Stawów Polskich => Kozi Wierch => Dolina Pięciu Stawów Polskich => Wielka Siklawa => Parking Łysa Polana
Czas przejścia: 8 godzin 30 minut
Początek trasy nie był łatwy. Nie ze względu na trudność szlaku, a wzmożony ruch pieszych. Ciężko było wyprzedzać (mając w perspektywie prawie dziewięciogodzinną podróż nie sposób iść wolnym krokiem w miejscach, gdy jest to absolutnie możliwe) czy też odpocząć na ławeczce, bowiem spora część była po prostu zajęta. Niemniej wraz z kolejnymi kilometrami i coraz wyższą wysokością pieszych było mniej.
Zobacz wideo:
Więcej ludzi na szlaku to nie tylko same minusy. Są też plusy. Jednym z nich było to, że można częściej trafić na życzliwe dusze. I tak kompletnie obcy nam ludzie, schodzących właśnie ze szczytu, obdarowali nas potężną dawką węglowodanów w postaci przepysznych krówek, które niewątpliwie przydały nam się w dalszej wędrówce. Dziękujemy :).
Będąc pod Doliną Pięciu Stawów zatrzymaliśmy i podziwialiśmy prawdziwy spektakl wiatru, słońca i wody, znajdującej się we wspaniałych tatrzańskich stawach. Wiatr tego dnia był bardzo mocny. Niekiedy tak mocny, że trzeba było na chwilę przystopować, przykucnąć i mocno się trzymać, by nic złego się nie stało.
Odnieśliśmy wrażenie, że nie każdy idący na Kozi Wierch potrafił poradzić sobie w końcowym etapie wędrówki na szczyt, bowiem podejścia w tamtym miejscu były dość strome, a brak łańcuchów pomocniczych potęgował efekt, sprawiając, że część górskich piechurów swoje kolejne kroki stawiała bardzo niepewnie i bardzo wolno, niekiedy w ogóle nie wiedząc, gdzie umieścić nogę. Być może nie jest to najbezpieczniejszy szlak dla niedoświadczonych wędrowców, jak to było opisane, w niektórych miejscach w Internecie?
Niemniej było warto! Widoki na samym szczycie robiły wrażenie na każdym. Dodatkowo zapisaliśmy kolejny przepiękny szczyt do naszej listy zdobyczy. W drodze powrotnej postanowiliśmy przejść obok Wielkiej Siklawy.
Galeria:
Mapa:
góry mają w sobie coś absolutnie niesamowitego